Strony

niedziela, 17 maja 2015

Sztuka decydowania

Nasze życie od najmłodszych lat to ciągłe dylematy. Począwszy od decyzji, jaką zabawkę chcemy pod choinkę, przez wybór butów, plecaka czy piórnika, po decyzję, jakie wybrać liceum, czy gdzie iść na studia. Towarzyszą nam od rana, kiedy zastanawiamy się co ubrać, co zjeść na śniadanie, czy skorzystać z ładnej pogody i przespacerować się do szkoły, pracy, czy dłużej delektować się poranną kawą i skorzystać z komunikacji miejskiej, aż do wieczora, kiedy rozmyślamy czy lepiej zrobić sobie domowe spa, czy wyjść z koleżankami na miasto.
Powinniśmy pamiętać, że to właśnie decyzje, nawet te z pozoru błahe, kształtują nasze życie. To czy dzisiaj pouczymy się do klasówki, czy obejrzymy ulubiony serial, przesądzi o tym, czy jutro do szkoły pójdziemy spokojni, czy zestresowani będziemy przeznaczać każdą wolną chwilę między lekcjami na powtarzanie materiału. Jedne decyzje pchają nas do kolejnych, bo jeśli ważniejszym okazało się obejrzenie następnego odcinka, to pewnie będziemy głowić się nad tym, czy lepiej nie iść do szkoły pod pretekstem okropnego bólu głowy, czy może łatwiej zrobić kilometrową ściągę, usiąść w ławce z przygotowaną koleżanką i pozmyślać trochę. Kto wie, może trafi się coś łatwego i może nawet wpadnie jakaś trója?
Dlaczego decydowanie jest czasem takie trudne? Bo wiemy, że będziemy musieli z czegoś zrezygnować. Bo to, co właściwe, nie zawsze jest tym czego pragniemy. Bo tak naprawdę sami nie wiemy czego chcemy. I to wszystko jest jak najbardziej ludzkie, i jak najbardziej naturalne. Słyszałam, kiedyś, że łatwiej jest podjąć decyzję, myśląc o tym, co wybrałby nasz idol. Może i coś w tym jest. Pamiętajmy jednak, że jeśli chodzi o ważne decyzje, powinniśmy podejmować je w zgodzie przede wszystkim ze sobą. Może nie trzeba przy każdym dylemacie rozrysowywać drzewka decyzyjnego, ale zastanówmy się kim jesteśmy, kim chcielibyśmy być i co jest dla nas ważne, a na pewno każdy nasz wybór będzie tym właściwym ;)

środa, 13 maja 2015

Czlowiek kontra rzeczywistosc

Natura i kultura. Opozycja znana mi chyba przede wszystkim z lekcji wiedzy o kulturze. Pozostawmy jednak w spokoju szkolny bełkot, warto zastanowić się nad tym w sposób czysto życiowy. Bo tak naprawdę, dla każdego za nas, oczywistym jest, że to co naturalne jest często odbierane źle.
Weźmy pod uwagę przykład pierwszy z brzegu, golenie nóg. Kobiety robią to od dawien dawna. Co raz częściej także mężczyźni. Myśląc logicznie, skoro włosy tam rosną to na pewno po coś są. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Jednak zapewne żadna z nas nie wyjedzie jutro w krótkich spodenkach z zarośniętymi łydkami z transparentem "Precz z maszynkami! Niech żyje naturalność!" Naturalnością jest dla nas zrezygnowanie z kresek na oczach, zrobienie różem "naturalnych" rumieńców, czy french na paznokciach. Jesteśmy tak głęboko zakorzenieni w kulturze, jednocześnie pozostając osadzonymi w naturze, że nie oddzielimy tych dwóch rzeczy.
Jest jednak kultura, i kultura. Mowa tu o naszym zachowaniu. Niby dwie inne rzeczy, jednak tak bardzo ze sobą powiązane. W końcu jedna wynika z drugiej. Każdy z nas zna podstawowe zasady kultury, przynajmniej tak nam się wydaje. Ale czy wiedzieliście, że powiedzieć komuś "na zdrowie" po kichnięciu jest niekulturalnie? Wytłumaczenie jest proste, przecież on może być chory. Ups, gafa. Albo przepuszczenie kobiety w drzwiach, które nie są szklane? Przecież nie widzimy co tam się dzieje, a jeśli nasza partnerka dostanie czymś w głowę? Kolejny nietakt z naszej strony. Można takich przykładów znaleźć tysiące.
Do czego dążę? Są pewne rzeczy od których nie uciekniemy. Ale są też takie, na które mamy wpływ. Naprawdę, zjedzenie spaghetti bez łyżki nie czyni nas niekulturalnymi. Wczoraj w gazecie przeczytałam pytanie do specjalisty "Czy kulturalne będzie jeśli przyniosę wino na przyjęcie, na którym będzie tylko piwo?" Pewnie, że tak! Jak by nie patrzeć, kulturę tworzą ludzie, a "kulturalne" jest to co jest przyjęte i powszechnie akceptowane, dlatego nie ma co się przejmować, życie jest na to za krótkie ;)