Strony

piątek, 10 lipca 2015

Czy to juz szczescie?

Czym tak naprawdę jest szczęście? I czy człowiek będzie kiedykolwiek szczęśliwy? To trudne pytania, bo używając tego terminu każdy ma na myśli coś innego. Czasem wydaje nam się, że gdybyśmy mieli to, czy to, to już nic byśmy nie potrzebowali. Ludzie są czasem tak naiwni w swoim postrzeganiu świata.
Zapewne wielu z nas zauważyło, że jesteśmy istotami, które muszą do czegoś dążyć. Stawiamy sobie cele i staramy się je realizować. I co potem? Chyba nie ma osoby, która np. po zdobyciu awansu w pracy powiedziała sobie "Ok, teraz już nic mi nie jest potrzebne do szczęścia". Może nas to zadowolić na tydzień, może miesiąc, a nawet rok, ale w końcu się przyzwyczajamy i chcemy więcej. Sukcesy motywują. Pokazują, że możemy. A skoro możemy to trzeba działac dalej! Stawiamy sobie nowe cele, widzimy nowe perspektywy. Tylko czy to, co czujemy po zdobyciu tego, do czego dążyliśmy, można nazwać szczęściem? Myślę, że raczej jest to radość. Do tego chwilowa.
Więc gdzie szykać szczęścia? Nie wiem. Ale sądzę, że każdy z nas może być szczęśliwy. Musimy tylko nauczyć się cieszyć z codzienności, z małych rzeczy. Wędrowiec nie jest szczęliwy, dlatego, że jest na szczycie, ale dlatego, że udało mu się go zdobyć.

niedziela, 17 maja 2015

Sztuka decydowania

Nasze życie od najmłodszych lat to ciągłe dylematy. Począwszy od decyzji, jaką zabawkę chcemy pod choinkę, przez wybór butów, plecaka czy piórnika, po decyzję, jakie wybrać liceum, czy gdzie iść na studia. Towarzyszą nam od rana, kiedy zastanawiamy się co ubrać, co zjeść na śniadanie, czy skorzystać z ładnej pogody i przespacerować się do szkoły, pracy, czy dłużej delektować się poranną kawą i skorzystać z komunikacji miejskiej, aż do wieczora, kiedy rozmyślamy czy lepiej zrobić sobie domowe spa, czy wyjść z koleżankami na miasto.
Powinniśmy pamiętać, że to właśnie decyzje, nawet te z pozoru błahe, kształtują nasze życie. To czy dzisiaj pouczymy się do klasówki, czy obejrzymy ulubiony serial, przesądzi o tym, czy jutro do szkoły pójdziemy spokojni, czy zestresowani będziemy przeznaczać każdą wolną chwilę między lekcjami na powtarzanie materiału. Jedne decyzje pchają nas do kolejnych, bo jeśli ważniejszym okazało się obejrzenie następnego odcinka, to pewnie będziemy głowić się nad tym, czy lepiej nie iść do szkoły pod pretekstem okropnego bólu głowy, czy może łatwiej zrobić kilometrową ściągę, usiąść w ławce z przygotowaną koleżanką i pozmyślać trochę. Kto wie, może trafi się coś łatwego i może nawet wpadnie jakaś trója?
Dlaczego decydowanie jest czasem takie trudne? Bo wiemy, że będziemy musieli z czegoś zrezygnować. Bo to, co właściwe, nie zawsze jest tym czego pragniemy. Bo tak naprawdę sami nie wiemy czego chcemy. I to wszystko jest jak najbardziej ludzkie, i jak najbardziej naturalne. Słyszałam, kiedyś, że łatwiej jest podjąć decyzję, myśląc o tym, co wybrałby nasz idol. Może i coś w tym jest. Pamiętajmy jednak, że jeśli chodzi o ważne decyzje, powinniśmy podejmować je w zgodzie przede wszystkim ze sobą. Może nie trzeba przy każdym dylemacie rozrysowywać drzewka decyzyjnego, ale zastanówmy się kim jesteśmy, kim chcielibyśmy być i co jest dla nas ważne, a na pewno każdy nasz wybór będzie tym właściwym ;)

środa, 13 maja 2015

Czlowiek kontra rzeczywistosc

Natura i kultura. Opozycja znana mi chyba przede wszystkim z lekcji wiedzy o kulturze. Pozostawmy jednak w spokoju szkolny bełkot, warto zastanowić się nad tym w sposób czysto życiowy. Bo tak naprawdę, dla każdego za nas, oczywistym jest, że to co naturalne jest często odbierane źle.
Weźmy pod uwagę przykład pierwszy z brzegu, golenie nóg. Kobiety robią to od dawien dawna. Co raz częściej także mężczyźni. Myśląc logicznie, skoro włosy tam rosną to na pewno po coś są. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Jednak zapewne żadna z nas nie wyjedzie jutro w krótkich spodenkach z zarośniętymi łydkami z transparentem "Precz z maszynkami! Niech żyje naturalność!" Naturalnością jest dla nas zrezygnowanie z kresek na oczach, zrobienie różem "naturalnych" rumieńców, czy french na paznokciach. Jesteśmy tak głęboko zakorzenieni w kulturze, jednocześnie pozostając osadzonymi w naturze, że nie oddzielimy tych dwóch rzeczy.
Jest jednak kultura, i kultura. Mowa tu o naszym zachowaniu. Niby dwie inne rzeczy, jednak tak bardzo ze sobą powiązane. W końcu jedna wynika z drugiej. Każdy z nas zna podstawowe zasady kultury, przynajmniej tak nam się wydaje. Ale czy wiedzieliście, że powiedzieć komuś "na zdrowie" po kichnięciu jest niekulturalnie? Wytłumaczenie jest proste, przecież on może być chory. Ups, gafa. Albo przepuszczenie kobiety w drzwiach, które nie są szklane? Przecież nie widzimy co tam się dzieje, a jeśli nasza partnerka dostanie czymś w głowę? Kolejny nietakt z naszej strony. Można takich przykładów znaleźć tysiące.
Do czego dążę? Są pewne rzeczy od których nie uciekniemy. Ale są też takie, na które mamy wpływ. Naprawdę, zjedzenie spaghetti bez łyżki nie czyni nas niekulturalnymi. Wczoraj w gazecie przeczytałam pytanie do specjalisty "Czy kulturalne będzie jeśli przyniosę wino na przyjęcie, na którym będzie tylko piwo?" Pewnie, że tak! Jak by nie patrzeć, kulturę tworzą ludzie, a "kulturalne" jest to co jest przyjęte i powszechnie akceptowane, dlatego nie ma co się przejmować, życie jest na to za krótkie ;)

niedziela, 5 kwietnia 2015

Wielkanoc i wielkanocne pysznosci!

Witam wszystkich, a także w imieniu swoim i współautorki składam Wam najserdeczniejsze życzenia wielkanocne! :) Aby ten dzień dla każdego był szczęśliwy, spędzony w miłej, rodzinnej atmosferze :) Niech będzie także chwilą refleksji, zastanowienia się nad sobą, nad tym, dla ilu osób ten dzień wcale taki nie jest... Może właśnie Twoje miłe słowa, ciepły uśmiech, życzenia i sąsiedzka życzliwość będą słonecznym promykiem dla kogoś w ten ponury dzień? Czasami jeden SMS, telefon może sprawić, że ktoś poczuje się lepiej. Chciałabym abyście wysnuli z tego wniosek, że w życiu nie liczy się jedynie pomoc materialna. Są na tym świecie ludzie, którym zwyczajnie jest brak miłości czy akceptacji. Zróbmy coś w tym kierunku, jeden gest, który nic nas nie kosztuje. Naprawdę warto, choćby dla siebie. Gwarantuje, że poczujecie się znacznie lepiej ;D

Jak zazwyczaj nie wynoszę nic specjalnego z lekcji rosyjskiego, tak ostatnio wyniosłam przepis na rosyjską paschę. Jest to potrawa, której składniki składniki symbolizują bogactwo, odrodzenie i dobrobyt, przygotowywana raz w roku, na Wielkanoc. W smaku przypomina trochę sernik, ale nie wymaga pieczenia i jest stosunkowo łatwa do przyrządzenia ;)

Co potrzebujemy?
-1 kg twarogu
-200 g masła
-400 g śmietany lekko ukwaszanej
-5 jaj
-ok. 300 g cukru (ja dodałam mniej więcej tyle, bo tak było w przepisie, ale jeśli ktoś nie lubi specjalnie słodkich ciast to śmiało sypać mniej)
-migdały, rodzynki i cukier waniliowy do smaku



Dodatkowo:
-durszlak
-forma do babki
-obciążenie (może to być np. talerzyk, ja z powodu dość nieforemnego kształtu formy użyłam jabłek i też wyszło ;p)

Jak przygotować?
Twaróg i masło miksujemy ze sobą. Dodajemy jaja, śmietanę i połowę cukru. Mieszamy. Gotujemy na małym ogniu, aż do wytworzenia się grudek (masa najprawdopodobniej zacznie wrzeć) cały czas mieszając. Czekamy, aż całość ostygnie i przekładamy do durszlaka. Kiedy odsączy się cała woda, a masa będzie w miarę gęsta, dodajemy resztę cukru, cukier waniliowy i bakalie. W formę do babki wkładamy gazę i przekładamy do niej zawartość. Przykrywamy ściereczką i dociążamy. Wkładamy na noc do lodówki. Po wyjęciu paschę można ozdobić, ja użyłam do tego kakao i ażurki czekoladowe ;)



Wiem, że przepisy w internecie różnią się nieco od tego. Wydaje mi się jednak, że są znacznie bardziej skomplikowane. Ja robiłam według tego i wyszło, także myślę, że też możecie zaryzykować ;) Smacznego!

poniedziałek, 16 marca 2015

Cieszyc sie niczym

Niedawno od pewnej mądrej pani usłyszałam, że jesteśmy narodem niewykazującej żadnej cechy społeczeństwa obywatelskiego. Może z dwa tygodnie później oglądałam film, na który zbierałam się już od dawna, jednak brak czasu robił swoje. Jako, że leże chora i aktualnie czasu mam pod dostatkiem, zostało to przeze mnie nadrobione. Padło tam kolejne mądre zdanie "Polak Polakowi nawet porażki zazdrości". Nie jestem w stanie stwierdzić, czy dobrze to zacytowałam (jeśli chcecie się upewnić, serdecznie zachęcam do obejrzenia filmu "Bogowie" Łukasza Palkowskiego, oczywiście jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił ;)), przekaz na pewno jest ten sam. Uważam, że to smutne, a najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że my sami odpowiadamy za taki stan rzeczy. Pewnie większość zada sobie pytanie "Co ja sam jeden mogę z tym zrobić?" Otóż dużo.
Myślę, że naszym podstawowym problemem jest to, że nie jesteśmy wdzięczni za to co mamy. A mamy wiele, tylko nigdy się nad tym nie zastanawiamy. Pomyślmy chwilkę, zamknijmy oczy. Może czasem zamiast narzekać, że mamy dużo nauki warto pomyśleć o tym, że miliony chciałyby mieć szansę na edukację, jednak najzwyczajniej ich na to nie stać, nie mówiąc już o tych, którzy nie mają nawet dostępu do szkół. Czy doceniliśmy kiedyś to, że możemy się kształcić? Śmiesznym przypadkiem jest fakt, który ostatnio zauważyłam. Kiedy robimy prawo jazdy, za które przychodzi nam zapłacić pieniądze, potrafimy olać wszystko, że nauczyć się do egzaminu, podobnie jeśli chodzimy na korepetycje, nasz mózg jest wysilony tyle razy bardziej, że nagle wszystko zaczyna nam się wydawać oczywiste i nie możemy pojąć, jak mogliśmy tego nie rozumieć. Cztery dychy za godzinę i umiemy wszystko ;) Idąc dalej, czy doceniamy to, że mamy gdzie pracować, co jeść, prąd, bieżącą wodę, dostęp do internetu, dach nad głową, jesteśmy zdrowi, silni, wysocy, mamy dobry wzrok, czy mocne paznokcie? Raczej nie zwracamy na to uwagi, skupiając się na tym czego nam brak, a co za tym idzie, zazdrościmy tego osobom, które to posiadają.
Podsumowując, chyba jednak warto czasem usiąść i zastanowić się nad tym jak dużo od losu dostaliśmy. Każdy z nas ma gorsze i lepsze chwile. Nie warto marnować życia na zamartwianie się, doceńmy to co mamy, zobaczycie, że kiedy to zrobicie, przede wszystkim Wy staniecie się szczęśliwsi :)




Ten post chciałabym dedykować Oli, która zainspirowała mnie do jego napisania i do zastanowienia się chwilę nad sobą.



Stwierdziłam, że podzielę się z Wami pomysłem, na zdrową i szybką przekąskę. Polecam, szczególnie teraz, w okresie nieciekawej pogody i chorób ;)
Kromkę ciemnego chleba wkładamy do tostera. Na talerzyk wyciskamy ząbek czosnku (chyba, że ktoś lubi bardzo lubi jego smak, więcej na pewno nie zaszkodzi ;p) i mieszany z łyżeczką masła. Gotowy tost smarujemy. Możemy do tego zaparzyć herbatę (jaką kto lubi, ja polecam zieloną), zaczekać, aż ostygnie i posłodzić miodem. Ważne by nie dodawać go do gorącego naparu, ponieważ traci właściwości.
Dlaczego warto wypróbować?
Czosnek i miód działają jak naturalne antybiotyki, zabija bakterie i wirusy. Masło rozpuszcza witaminy A, D, E, i K dlatego jest ważne do ich odpowiedniego przyswojenia. Myślę, że jest to świetna alternatywa dla znienawidzonego przez większość mleka z miodem i czosnkiem, ponadto łatwość i szybkość przygotowania pozwoli przygotować ją nawet będąc chorymi ;)

wtorek, 27 stycznia 2015

Ciasto Maxi King

Witajcie! Dziś prosty przepis na ciasto na zimno. Jest proste do przygotowania, słodkie i pyszne, czyli idealne na zimę ;) Polecam!

Składniki:

-ok.400g herbatników
-puszka masy krówkowej
      
*masa mleczna
-1,5 kostki masła
-szklanka mleka
-3/4 szklanki cukru
-400g mleka w proszku

*polewa
-2 gorzkie czekolady
-1/2 szklanki kremówki
-150g orzechów laskowych



Wykonanie:

Masę krówkową wstaw w opakowaniu do garneczka z gorącą wodą i gotuj na małym ogniu. Blachę wyłóż papierem i rozłóż herbatniki. Mleko, cukier i cukier waniliowy zagotuj i odstaw do ostygnięcia. Masło utrzyj na gładką i puszystą masę, a następnie dodaj mleko i mleko w proszku. Utrzyj. Połowę masy wyłóż na herbatniki i przykryj kolejną warstwą herbatników. Teraz czas na masę krówkową. Wyjmij ją ostrożne (uważaj, żeby się nie poparzyć), a po otwarciu rozprowadź. Zaczekaj aż trochę zastygnie i wyłóż resztę masy. Przykryj ostatnią warstwą herbatników. Ciasto możesz odstawić do lodówki. Orzechy posiekaj lub zmiksuj w blenderze. Czekoladę rozpuść ze śmietaną. Kiedy masa będzie jednolita dodaj orzechy. Polej ciasto i całość odstaw do lodówki na min. 3 godz.




Smacznego! ;D

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Muffinki z brzoskwiniami i kruszonka

Jako, że staropolskie przysłowie mówi, że jaki początek roku, taki cały rok warto rozpocząć go na słodko ;) Naszą propozycją są maślankowe muffinki z brzoskwiniami i kruszonką. Są łatwe do przygotowania i bardzo smaczne. Dodatkowo przygotowałyśmy alternatywny przepis w wersji fit ;D

Składniki:

Ciasto:
-2 szklanki mąki tortowej
-3/4 szklanki cukru
-1/4 szklanki oleju
-1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
-łyżeczka ekstraktu waniliowego
-2 jajka
-1 szklanka maślanki 
-brzoskwinie/ konfitura brzoskwiniowa

Kruszonka:
-50g masła (1/4 kostki)
-1/2 szklanki mąki
-1/4 szklanki cukru 

Temperatura pieczenia: 190 stopni
Czas pieczenia: 25 minut





Wykonanie:

Kruszonka: 
W rondelku rozpuszczamy masło, do naczynia wsypujemy mąkę i cukier, mieszamy. Po rozpuszczeniu masła wlewamy je gorące do suchych składników i intensywnie mieszamy.

Ciasto:
Do naczynia wbijamy 2 jajka, dodajemy ekstrakt, olej, cukier, maślankę. Roztrzepujemy to na jednolitą masę. Do drugiego naczynia przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia, po przesianiu dodajemy mąkę do masy jajecznej i mieszamy. Na koniec dodajemy owoce. Foremki na muffinki wypełniamy do 2/3 masą i posypujemy kruszonką :)



WERSJA FIT 
Mąkę pszenną możemy zastąpić mąką ryżową, cukier ksylitolem, stewią. Ewentualnie zamiast brzoskwini dodajemy banany, gdyż są to owoce zawierające dużą ilość fruktozy. Olej rzepakowy można zastąpić olejem z orzechów arachidowych. Zamiast ekstraktu używamy świeżej wanilii.
Oczywiście pomijamy kruszonkę, bądź używamy prażonych orzechów, wiórków kokosowych, suszonych jagód goji.  

SMACZNEGO ŁAKOMCZUCHY !! :)